Od autora:

Witajcie na moim blogu! Mam nadzieję, że moje opowiadanie się Wam spodoba i z chęcią będziecie tu wracać.
Zaczęłam pisać to opowiadanie ponad pół roku temu, ale dopiero teraz postanowiłam je udostępnić.
Chcesz być informowany o kolejnych notkach? Napisz do mnie- wejdź w zakładkę "kontakt"!
Jeśli się Wam podoba- komentujcie! Nawet nie wiecie jak to bardzo motywuje do dalszego pisania!
ENJOY! :)
informacja: PIERWSZY ROZDZIAŁ POJAWI SIĘ GDY BĘDZIE MINIMUM 5 KOMENTARZY POD PROLOGIEM!

Prolog


-Jesteś pewna, że to dobry pomysł? –Panikowała Bianka.
-Wyluzuj, przecież jesteśmy tu tylko my, nikt nas nie zauważy –Próbowałm ją uspokoić. –A poza tym muszę to zrobić, bo Thomas mnie zabije.
-Nie mogłaś się z nim założyć o coś innego? –Nie dawała za wygraną.
-Bądź już cicho i włącz kamerę w telefonie, bo inaczej ten dupek nie uwierzy mi, że to zrobiłam. –Próbowałam ją jakoś uciszyć. Nie dość, że adrenalina robiła swoje, to jeszcze ona cały czas nawijała jak katarynka. –Gdzie ta cholerna zapalniczka? –Przeklnęłam, bo z sekundy na sekundę robiłam się coraz bardziej nerwowa. Po przeszukaniu swoich przetartych jeansów znalazłam to czego szukałam.
-No to zaczynamy. –Powiedziałam bardziej do siebie niż do Bianki drżącym głosem.
Chwilę później uciekałyśmy z miejsca zbrodni ile sił w naszych nogach, żeby po kilku sekundach usłyszeć dość głośny wybuch, któremu towarzyszły odgłosy chlapiącej wody. Ruszyłyśmy biegiem w stronę wyjścia aby jak najszybciej opuścić to miejsce. Im mniej czasu tam spędziłyśmy, tym mniejsza szasa, że mógł nas ktoś widzieć. Gdy opuściłyśmy plac, na którym znajdował się owy budynek zwolniłyśmy.
Oddychałam płytko i głośno. Co jak co, ale z moją kondycją jest kiepsko. Przez dłuższy czas żadna z nas nie powiedziała ani słowa. Sytuacji, która wydarzyła się zaledwie kilka minut temu nie trzeba było komentować. Na dodatek przyśpieszony oddech utrudniał mówienie. 

-Na szczęście już po wszystkim. –Powiedziała przyjaciółka gdy dziesięć minut później siedziałyśmy na murku obok starej piekarni, dojście do siebie zajęło nam chwilę.
-Pokaż ten film. –Bianka wyciągnęła z torby swojego już dość mocno porysowanego iphona. –Rodzice ciągle ci nie chcą kupić nowego telefonu? –Zapytałam.
-Nie. –Odparła. –Zaczęli mi znowu prawić kazanie, że niczego nie szanuję i ciągle biorę od nich pieniądze na bezsensowne rzeczy, więc tym razem sama mam sobie nazbierać na nowy telefon.
-Przecież zrzutka na imprezę do Mini nie była bezsensownym wydatkiem. –Mruknęłam pod nosem włączając filmik, na którym była wyraźnie nagrana chwila gdy podpalam petardę i wrzucam ją do szkolnej ubikacji. Potem bieg przez korytaż i po paru chwilach można było usłyszeć stłumiony huk.
-Dobrze wyszło. Wszystko się nagrało i Thomas nam musi uwierzyć, że to zrobiłam. Tutaj jest wszystko pokazane czarno na białym- nie ma mowy o fotomontażu. –Powiedziałam oddając poturbowany telefon.
Spojżałam na zegarek. Dochodziła 5 po południu.
-Lepiej już chodźmy, bo moja mama nabierze podejżeń że tak długo siedziałyśmy w szkole. –Mruknęłam.
Zgrabnie zeskoczyłam z muru, pożegnałam się z przyjaciółką i udałam sie w kierunku domu. 

______________________________________________________________
Prolog krótki, ale obiecuję, że kolejne rozdziały będą dłuższe! x
Komentujcie! To strasznie motywuje do dalszego pisania!